Było tu tak, jak widział to w snach – pełno roześmianych dzieci, przyjaznych rodziców, pełno ruchu, aktywności, zabawy, zero nudy... Zapatrzony w ten niesamowity obraz, wdrapał się na zbocze góry i... jak to on– potknął. Sturlał się tak pod sam wyciąg i bardzo wystraszył oczekujących na swoją kolej narciarzy. Szybko uciekł z miejsca zdarzenia i usiadł pod drzewem – płakał, ocierając oczy swoimi wielkimi racicami. „Koledzy mieli rację, jestem żałosny i do niczego się nie nadaję” – myślał. I wtedy poczuł na sierści drobną dłoń...
Odwrócił się i zobaczył małą dziewczynkę w kasku. „Nie płacz łosiu, trochę nas wystraszyłeś, ale jesteś bardzo uroczy i chętnie cię poznamy” – powiedziała. „Marzenia jednak się spełniają!” – wykrzyknął Winterek i spontanicznie wbiegł na stok. Zaczął nieporadnie robić fikołki i tańczyć w rytm muzyki, lecącej z głośników. W chwilę stał się największą atrakcją. Wszyscy robili mu zdjęcia, bili brawo... Nie było szans na to, aby nie nawiązać z łosiem współpracy. Od tamtej pory zamieszkał w Szarotce, by przyjaźnić się z dziećmi, zabawiać dorosłych i realizować swoje marzenia. Czasami odwiedza swój rodzinny Park i pokazuje zazdrosnym kolegom zdjęcia z Zieleńca i Karpacza, na których bawi się z dzieciakami w wojnę na śnieżki. Winterek jest tak pogodny i dobry, że nie chowa długo urazy... Wybaczył przyjaciołom i obiecał, że kiedyś zaprosi ich w góry i... pożyczy swój pomarańczowy strój ;)